30 listopada 2010

Tam i z powrotem

Jaco nie mogąc się przebić przez śniegi porzucił swój samochód gdzieś w centrum miasta. Księgowa porzuciła swój już na firmowym parkingu po czym... spędziła popołudnie i wieczór w tramwaju. Kondzio, co prawda wrócił do domu autkiem, ale dziś za to nie przyszedł do pracy. Uliczne korki dzielnie zasilali wczoraj po pracy kierownik, Magda i Szymon... To wszystko jednak NIC w porównaniu z Dominiką, która od kilku dni czeka na swój bagaż... podróżujący z Barcelony do Łodzi... przez Toronto tudzież Bombaj ;)

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Nie dobijajcie jej już :)

Anonimowy pisze...

a co to jest akutek, który Kondzio wracał do domu? aż strach się domyślać :)

Anonimowy pisze...

jakies freudowskie pomylki sie wkradly :)