26 stycznia 2011

Onomatoszymon


Z chrzęstem usiądzie i z łoskotem,
Zrzuci słuchawki zaraz potem.
Podnosząc je, ciska obelgi wszelkie.
Nim znów siądzie, kopnie jeszcze "farelkę".

Parsknie i sapnie, strzeli palcami,
I będzie głośno bił się z myślami:
"Chyba na obiad dziś pójdę do miasta".
Da łyk herbaty. Wypluje. Liściasta!

Pociągnie nosem. Raz. Drugi. TRZECI.
("Z którego okna ten wicher tu leci?").
Chce zamknąć po cichu, przecież potrafi.
Wyrzuca papier do kosza. (Nie trafił).

Ziewnie. Zaśpiewa. Zazgrzyta zębami.
Zrobi z papieru krowę origami.
Chce witaminy wziąć ze spokojem,
Lecz najpierw potrząśnie dwa razy słojem.

Kaszlnie, zamruczy, ręce umyje,
Potem podrapie się długo w szyję,
I miła pointa na koniec tej męki:
Drogi Szymonie, DZIĘKI ZA DŹWIĘKI!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Wielki Szymon Dźwiękotwórczy :)

Anonimowy pisze...

'Hilarious'
Daily Telegraph.