Kiedy mogło się już zdawać, że bluerankowa nagroda, w kategorii "Najbardziej Osobliwe Stwierdzenie Miesiąca" wędruje do rąk Księgowej za, słynne już: "Słyszę, że jesteś głucha", w wyścigu po laury nieoczekiwanie pojawił się czarny (a jakże) koń - Mimi.
"Ja nie lubię obcować z surowym mięsem", zadeklarowała nagle podczas obiadu, w kuchni, tym samym wygrywając w majowym konkursie!
Niepotwierdzone plotki głoszą, że niewielką przewagę, którą zdobyła nad Księgową, zapewniły Jej głosy tych blueranków, które mają za sobą lekturę "Kompleksu Portnoya" ;)
29 maja 2012
24 maja 2012
Szkolimy się
Blueranki miały szkolenie wewnętrzne.
Już w FAZIE INICJACJI, Roman dodał splendoru całości wydarzenia, uporczywie tytułując się określeniem "Nasza Osoba". Opromienieni majestatem Romana, bez protestu przyswoiliśmy, że "dwóch facetów niechętnie się bierze", sprawy załatwia się "od szczegółu, do ogółu", autostopem do Paryża jedzie się przez Afganistan, po miesiącach wcześniejszej tułaczki w Puszczy Amazońskiej, a "interesariusz", to każdy, kto ma interes. Niektórych, co prawda, zdumiał fakt, że wesele może nie udać się przez "brak zapewnienia atrakcji dla wegetarian", ale gdy przyswojono już tę zaskakującą zależność, nikt nie kwestionował postulatów Mimi, że podczas przyjęcia, część dzieci powinna się utopić, a pozostała - zgubić w lesie. Ostatecznie, ogłuszeni mnogością niebezpieczeństw, które czyhają na każdym kroku, przyjęliśmy z pełnym troski zrozumieniem, że wysyłanie emaila po wyjściu spod prysznica, niesie ze sobą ryzyko porażenia prądem. Na koniec, wyszliśmy silniejsi o budujące, acz cokolwiek perwersyjne, przekonanie, że kamieniem milowym, od którego zależy powodzenie każdego projektu, jest - na każdym etapie - klepnięcie prezesa!
Już w FAZIE INICJACJI, Roman dodał splendoru całości wydarzenia, uporczywie tytułując się określeniem "Nasza Osoba". Opromienieni majestatem Romana, bez protestu przyswoiliśmy, że "dwóch facetów niechętnie się bierze", sprawy załatwia się "od szczegółu, do ogółu", autostopem do Paryża jedzie się przez Afganistan, po miesiącach wcześniejszej tułaczki w Puszczy Amazońskiej, a "interesariusz", to każdy, kto ma interes. Niektórych, co prawda, zdumiał fakt, że wesele może nie udać się przez "brak zapewnienia atrakcji dla wegetarian", ale gdy przyswojono już tę zaskakującą zależność, nikt nie kwestionował postulatów Mimi, że podczas przyjęcia, część dzieci powinna się utopić, a pozostała - zgubić w lesie. Ostatecznie, ogłuszeni mnogością niebezpieczeństw, które czyhają na każdym kroku, przyjęliśmy z pełnym troski zrozumieniem, że wysyłanie emaila po wyjściu spod prysznica, niesie ze sobą ryzyko porażenia prądem. Na koniec, wyszliśmy silniejsi o budujące, acz cokolwiek perwersyjne, przekonanie, że kamieniem milowym, od którego zależy powodzenie każdego projektu, jest - na każdym etapie - klepnięcie prezesa!
12 maja 2012
11 maja 2012
Przerwa na papierosa
- Chodź na fajkę!
- Dobra, ale z zestawu do palenia mam dzisiaj tylko mordę.
- OK.
I wyszli z biura :)
- Dobra, ale z zestawu do palenia mam dzisiaj tylko mordę.
- OK.
I wyszli z biura :)
10 maja 2012
Bluerankowy Odruch Pawłowa
Mimi: Magda, zalegasz z jednym "dziękuję".
Magda: Na co?
Open (chóralnie): Na zdrowie!
Magda: Na co?
Open (chóralnie): Na zdrowie!
9 maja 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)