Styczeń, kojarzony zazwyczaj z szeroko rozumianym początkiem: nowego roku,
realizacji postanowień, dłuższych dni - w Bluerank najwyraźniej jest jedynie
początkiem końca, na wielu różnorodnych płaszczyznach.
Wbrew złośliwie rozpowszechnianym plotkom, że nie wszyscy są zadowoleni ze swoich zarobków, a także zdrowemu rozsądkowi, który przekonuje, że „żołądek to nie San Francisco”, niektóre blueranki rozpoczynają dzień jedząc gulasz z jelenia,
popijany cappuccino i zagryzany francuskim rogalikiem. Nie stwierdzono z kolei
jakim pokarmem, napojem, czy – ogólnie – towarem, raczyła się MiMi, kiedy wyrwało
jej się wesołe „właśnie tak niucham, niucham”. Źródła nie podają, czy ma to coś wspólnego z
tym, że przy obiedzie można usiąść „na wysokości pupy Jacka”, jak zdarzyło się
to Agnieszce P. Nie stwierdzono również czy jego wysokość Pupa Jacek jest
odpowiedzialny za depresję PJ'a, którego regularnie „niszczą te małe
projekciki”.
W styczniu najgorszym przekleństwem okaże się przekleństwo
krzywej przegrody nosowej. Z innych dolegliwości – męczy nas niestrawność.
Pewnie dlatego nikogo nie dziwią już desperackie wyznania typu „Rzygam
zapaleniem pochwy. Muszę teraz wcisnąć upławy do akapitu, który nie pasuje do
objawów”. Styczeń w Bluerank zbiera również obfite plony w obszarze chorób
psychicznych, dlatego, uśmiechając się pobłażliwie, przechodzimy do porządku
dziennego nad zasłyszanymi tu i ówdzie stwierdzeniami, które dowodzą jedynie, że
człowiek jest istotą wątłej konstrukcji, którą łatwo nieodwracalnie ZEPSUĆ.
„Moje kopytka już się niecierpliwą”, „Chyba se zasubskrybuję papieża” czy
„Sałata mi tyłem wyleciała”, to jedynie kilka, spośród dziesiątków typowych
komentarzy, które codziennie można usłyszeć w bluerankowej kuchni.
Niestety, oprócz łagodnych zmian w psychice, które na szczęście
można zniwelować przyjmując regularnie Xanax czy Rohypnol, nic nie jest w stanie
pomóc bluerankom dręczonym przez demony ostrej paranoi. Spróbuj tylko odczytać
napis na koszulce Rzetinia, żeby już krzyczał podejrzliwie przez całą długość
korytarza: „Co się tak przyglądasz?! Patrzysz na moją lustrzycę?!” Podobna
przypadłość, związana z, tak zwanym, kulinarnym spojrzeniem retrospektywnym, dotknęła
ostatnio Patiflora, kiedy więc zdarzy wam się usłyszeć „ Spojrzałam na ciebie i
przypomniałam sobie o placku po zbójnicku”, nie róbcie min i nie zadawajcie
pytań. Przypadek Moniki podzielił jednak zdania samozwańczych następców Freuda w
Blue - po jej zdecydowanym oświadczeniu „W dupie mam lasy!”, część osób chciała
wszczynać alarm w Greenpeace, podczas gdy inni, kręcąc z niesmakiem głową,
podawali namiary na dobrą kosmetyczkę.
Niepotwierdzone pogłoski mówią, że
przyczyną bluerankowego splątania na tak gigantyczną skalę, są nielegalne
doświadczenia, którym od jakiegoś czasu poddaje nas Zarząd. Jedna z damskich ubikacji powoli, acz nieubłaganie, zmienia się właśnie w komorę deprywacji
sensorycznej. Na początek poszły wszystkie światła, wyostrzając – i tak
wyjątkowo czujne – zmysły blueranków. W następnym etapie czeka nas
dźwiękoszczelny kontener i dryfowanie w roztworze siarczanu magnezu. Luty
zapowiada się ekscytująco!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarzy:
tl;dr
Moje kopytka już się niecierpliwią, czekając na podsumowanie lutego :)
W lutym do tego podkują nam buty!
Jego Wysokość Pupa Jacek
LOL
http://www.dobreprogramy.pl/fragman78/Recesja-w-mysleniu-tldr,37688.html
Prześlij komentarz