Kiedyś był miły, kulturalny, pomocny i ułożony... a teraz. Oto krótka opowieść o tym, jak surykatka biurowa przeobraża się w rekina biznesu.
Wchodzi do firmy jak do obory, ani be, ani me, ani... (sami wiecie). Ignorując innych pracowników od razu zmierza do pokoju zarządu. Dopiero gdy zostaje odesłany z kwitkiem do openspace`owej poczekalni, decyduje się na interakcje ze starymi znajomymi. Wita się jednak jedynie z osobami mającymi działaność gospodarczą, reszta go nie obchodzi, przecież nie są dla niego ani biznesowymi partnerami, ani konkurencją. Traktuje ich więc jak powietrze.
Tak właśnie brutalny kapitalizm zmienił Łukasza. Kiedyś przychodził z kebabem, potem wpadał na chwilę, teraz wchodzi bez słowa. Jednego się jednak nie nauczył - biznesowej punktualności. Jeśli kiedyś przyjdzie o czasie to znaczy, że starego kolegę straciliśmy na zawsze.
Eh... jeżeli tak ma wyglądać to unijne wychowanie, wolimy pozostać eurosceptykami ;-P
26 marca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
No to teraz czekamy na przeprosinowy kebab ;-)
najlepiej z baraniną i dwoma sosami ;)
ok, po 5 minutach śmiechu, złapałem oddech i spróbuję się ustosunkować :D
1. W ferworze walki z urzędnikami wpadłem jak zawsze spóźniony (i jak zawsze z innego powodu ;)
2. Świadom późnej godziny poleciałem prosto do zarządu witając się w biegu ze wszystkimi na openspace (w biegu mogło być mniej wyraźnie, więc co bardziej oddaleni mogli nie usłyszeć ;)
3. Zbyszek rozmawiał przez tel. więc wyskoczyłem szybko do Anety rach ciach załatwić co trzeba, a potem w locie spytałem Konrada jak długo będzie bo też z nim dawno nie gadałem o sprawach - niestety muszę użyć tego słowa - biznesowych :)
4. Rozmowa się przeciągnęła więc wychodząc już nikogo nie zastałem (jak byś mnie lubił to być zaczekał drogi Szymonie ;)
5. Przeprosinowy kebab macie jak w banku :)
PS. Oczywiście o ile znów się nie spóźnię ;)
PS2. Wybierajcie, albo przyjdę punktualnie i zjemy kebab, ale nie będę już tym Łukaszem co dawniej. Albo się spóźnię, nie zjemy kebaba, przywitam się w biegu i też nie będę tym Łukaszem co dawniej ;P
Tak w ogole to... nie wiem co sie dzieje, ale od kilku dni na open space ciagle rozmawiamy o Lukaszu :-) a juz kiedy na Szymona lapie usiadla pierwsza mucha tej wiosny, to lza sie w oku zakrecila, bo... przeciez wszytkie muchy w biurze zawsze nalezaly do Lukaszka...
Prześlij komentarz