Afrykańskie upały, które panują na dworze sprawiły, że na dobre wykształcił się w nas syndrom Don Quichota: każdy marzy o własnym wiatraku. Te, już kupione, pracują na pełnych obrotach, skutecznie uniemożliwiając, i tak już wyjątkowo trudną, komunikację między bluerankami. Do naszej psychofizycznej niemocy regularnie przyczyniają się przepływające za oknem statki i dzielna ekipa budowlańców z firmy "General Beton".
Zwariowaliśmy. To pewne.
Obecnie, największym zmartwieniem Moniki M. jest jej "brzydki dzwonek". Patrycja uważa, że "zeszyciki są śmieszne", co akurat nie dziwi w przypadku osoby, która wierzy w istnienie "mastera Rzeczpospolitej Polskiej". Szymon obwieścił, że brat nazwał go "Psujzabawą", kiedy go poprosił, by ten nie rzucał siekierą. Wydaje się jednak, że wysokie temperatury poczyniły największe spustoszenia w psychice Krzysztofa, który bez mrugnięcia okiem obiecuje klientowi, że może się "wylegitymować krótką zwrotką z mojej stopki".
4 lipca 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
fajnie bedzie w przyszlym tygodniu jak nam rzuca te trzy wiatraki na pozarcie ;))
Prześlij komentarz