Od dziś Łukasz to nie tylko fenomen bluerankowego bloga, ale także wschodząca gwiazda srebrnego ekranu. Ulubieniec czytelników zalicza właśnie swój telewizyjny debiut. Pewnie zastanawiacie się - jaki tytuł nosi program? Niestety wszyscy, którzy spodziewali się talk-show "Chaotyczne rozmowy" lub serialu "Łukasz M." mogą poczuć się zawiedzeni. Jest to wywiad o charakterze stricte businessowym. Ale od początku...
Przed wyjściem na rozmowę Łukasz został potraktowany całą serią porad i ripost.
Dziewczyny poradziły, by do nagrania zdjął płaszcz i wystąpił w samej marynarce. Niby wszystko OK, ale wywiad miał być przeprowadzony na świeżym powietrzu, zimą, w otoczeniu mocno śnieżnym. Wszyscy oczyma wyobraźni widzieli już kolegę trzęsącego się z zimna, sinego, zgrzytającego zębami, pociągającego co chwila nosem okraszonym sopelkami lodu. Do tego przypadkowi przechodnie za plecami - w kurtkach, płaszczach, czapkach i szalikach. Dodajmy, że Łukasz nie udzielał wywiadu dla programu "Morsy bez forsy".
HotMiMi doradziła Łukaszowi by nic nie jadł, gdyż może mu się później odbijać. Ten zaczął rozważać, które zakłócenia będą bardziej uciążliwe dla dźwiękowca. Odgłos burczącego żołądka, czy dźwięki zapowiadające jego rozstrój? Po krótkim namyśle zdecydował się na to drugie.
Szymon zalecił wykonanie kilku ćwiczeń na rozluźnienie mięśni twarzy (lew i cytrynka) podpatrzonych kiedyś u Bena Afflecka i Matta Damona. Łukasz stwierdził, że jego wytrenowane miny z cyklu "O żesz ty!"* i "A niech mnie!" w zupełności wystarczą. Ewentualnie dorzuci bardziej drapieżną "O ja pier... kur... je... mać, co jest?" Na wizji nie ma przecież nic gorszego, niż szczękościsk.
Na koniec Ola i Aneta przeprowadziły wywiad próbny, zadając Łukaszowi kłopotliwe pytania. Choć był lekko stremowany, odpowiedział na wszystkie. W ten sposób dowiedzieliśmy się:
- jaki jest stan jego konta,
- na co wstydliwego choruje,
- co myśli o szefie,
- jak mu się układa z żoną,
- co łączy go z młodymi mężczyznami, o których czasem opowiada.
Pokrzepiony radami, Łukasz poszedł udzielać się medialnie.
Czy udało mu się odpowiedzieć na pytania? Czy "kop na szczęście" od Oli przyniósł efekt? Co zrobił z płaszczem? Dowiecie się w następnym odcinku...
* [nie jest to prawidłowa pisownia tegoż... ale zostawiamy ze względu na... pewien sentyment ;]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
6 komentarzy:
Tylko pamiętajcie koniecznie o prawdłowej pisowni "O ŻEŻ"!
Mnie to ZAWSZE najfajniejsze wydarzenia omijają:( Tez mam listę kłopotliwych pytań. I chcę się dowiedzieć, jak się robi cytrynkę.
A przede wszystkim, chcę się dowiedzieć: Jak Ci poszło, Łukaszu?
Łukaszu nie ma czaszu :D
czwartek 18.50 ;-) sie okaze
Mimi, jesteś kochana:)
Prześlij komentarz