Dramatis personae: Monika M, Dominika P
Czas: poniedziałek, koło południa
Miejsce: bluerankowa kuchnia
<Dominika zmywa talerz po obiedzie, Monika M próbuje, dość ekspansywnie, przejąć kontrolę nad dostępem do bieżącej wody >
Dominika P <uprzejmie>: Fajną masz bluzeczkę.
Monika M <zadowolona>: A dziękuję, chciałabyś taką samą?
Dominika P <z nadzieją>: Pewnie!
Monika M <ożywiona> Mogę ci pokazać, skąd wzięłam.
Dominika P <zmieszana> Yyy... dobrze...
<Monika M dziarskim krokiem maszeruje do kuchennej szafki, wyjmuje opakowany fabrycznie zestaw sztućców z Ikei i prezentuje go triumfalnie>
<...osłupiała cisza...>
Miejsce: bluerankowa kuchnia
Dominika P <uprzejmie>: Fajną masz bluzeczkę.
Monika M <zadowolona>: A dziękuję, chciałabyś taką samą?
Dominika P <z nadzieją>: Pewnie!
Monika M <ożywiona> Mogę ci pokazać, skąd wzięłam.
Dominika P <zmieszana> Yyy... dobrze...
<Monika M dziarskim krokiem maszeruje do kuchennej szafki, wyjmuje opakowany fabrycznie zestaw sztućców z Ikei i prezentuje go triumfalnie>
<...osłupiała cisza...>
Monika M <niepewnie> Jak to? Nie powiedziałaś „fajną masz łyżeczkę”?
5 komentarzy:
bo do Moniki trzeba zagadywać od lewej strony, z prawej nie słyszy :)
strach z nią gadać ;) co nie dosłyszy to sobie dopowie ;D
Hmmm...coś je łączy. Panna P. ostatnio przybiegła do mnie z pytaniem: "czy ty właśnie nazwałaś mnie 'psycho' (czyt. po angielsku)? Usłyszałam 'Dominika psycho'..." Podczas gdy ja oświadczyłam jedynie, że "Dominika ma psa i kota".
Bo tak powiedziałaś! :P
"DOMINIKA mapSAIKOta"!
Jestem pewna, że zaakcentowałam to inaczej. Jest takie przysłowie: "uderz w stół...". Mam nadzieję, że nie ma tu zastosowania. ;)
Prześlij komentarz