Wychodzę rano - jak co dzień, w jednej ręce dziecko, w drugiej parasol w dinozaury, na plecach torba, w zębach plecak, lalka i misiek, leje jak chu..., zapierd... szybko bo już jestem spóźniony... a tu ani jednej taksówki na postoju (...)
Potem praca... blueprojekty, księgowa i jej nieustanne kłopoty z komputerem, podwładny, który rządzi się sam ;), 'rozmowy' z drukarką, 158 modyfikacja podstrony o blueszkoleniach, pizza w tajemnicy przed żoną, fajka z kierownikiem, wreszcie - bluefaktury ;)
Po pracy... różnie, ale czasem to po prostu totalna IMPROWIZACJA
W domu... Pomykam w białym szlafroczku... (ale tylko, kiedy w pobliżu nie ma żony).
Wieczorem... Recytuję Brzechwę!
Rano... Wychodzę, jak co dzień, w jednej ręce dziecko, w drugiej parasol w dinozaury... i znowu 'nie zdanża' na czas ;-)
18 maja 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Prosimy o więcej szczegółów z tej improwizacji ;)
Konrad nie komentuje i nie dementuje. Czyżby nabrał wody (wódy?) w usta?
nie wódy, tylko frytek. nabrał w usta.
Prześlij komentarz