(...) Gramy o A-netę?
(...) Moniko, nie bój się kija.
(...) Łukasz właśnie przegrał żonę!
(...) Kobieto! W bilę, a nie pomiędzy!
(...) Tomku, gdzie ja chcę mieć ustawioną kulę?
Reasumując, obciachów było nieco mniej, niż w kręgielni ;-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Trzeba było być do końca :)
Eeee... To co najwazniejsze, rozegralo sie w pierwszej czesci :) spotkania :)
Ola adoptowala Szymona, Tomek mistrzowskim uderzeniem przerzucil biala bile na sasiedni stol, a Lukasz poznal nareszcie zasady gry w papier, kamien i nozyczki :)
Bylo cos jeszcze? ;-)
demolka klubu :]
Rozwalony stół, potłuczona szklanka, zepsute maszyny do rzutek :)
W sumie nic poważnego :)
Prześlij komentarz