24 lipca 2008

Byliśmy na bilardzie...

(...) Gramy o A-netę?

(...) Moniko, nie bój się kija.

(...) Łukasz właśnie przegrał żonę!

(...) Kobieto! W bilę, a nie pomiędzy!

(...) Tomku, gdzie ja chcę mieć ustawioną kulę?

Reasumując, obciachów było nieco mniej, niż w kręgielni ;-)

4 komentarze:

orczyk pisze...

Trzeba było być do końca :)

Anonimowy pisze...

Eeee... To co najwazniejsze, rozegralo sie w pierwszej czesci :) spotkania :)

Ola adoptowala Szymona, Tomek mistrzowskim uderzeniem przerzucil biala bile na sasiedni stol, a Lukasz poznal nareszcie zasady gry w papier, kamien i nozyczki :)

Bylo cos jeszcze? ;-)

Anonimowy pisze...

demolka klubu :]

Anonimowy pisze...

Rozwalony stół, potłuczona szklanka, zepsute maszyny do rzutek :)

W sumie nic poważnego :)