Aneta kupiła sobie siedemnastoelementowy zestaw garnków. Nie to żeby od razu miała gotować czy coś :) ale garnki są!
Monika (jeszcze zimą :) zamówiła meble, ale że firma jest z gatunku takich buddyjskich bardziej ("co nagle to po diable")... Monika na razie tylko oczekuje... k o n t e m p l u j e... i wizualizuje sobie swoje zamówione dawno temu lustro w oprawie z rattanu. BTW... Mimo jego braku wcale nie wygląda najgorzej, kiedy przychodzi do pracy ;-) Pewnie wpada po drodze do McDonald'a żeby się przejrzeć za darmo ;-P
Ola (po przejściach z fachowcem Zenkiem) wyremontowała sobie nareszcie mieszkanie, ale jakoś zupełnie w nim nie mieszka, bo od jakiegoś czasu jest na etapie "wsi spokojna, wsi wesoła" i nie może się oderwać od Grotnik :) Eh... a w tym mieszkanku tyle wspaniałości... cynamonowy deser, rzymski poranek, seksowny przyjaciel... (wyjaśnienie dla płci męskiej --> chodzi oczywiście o nazwy kolorów farb, którymi Zenek wymalował gniazdko Oli :).
11 maja 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Nawet chciałam "pożyczyć" bluerankowe lustro na ten czas oczekiwań ...
WOW jakie wierne czytelniczki :)
Weekend...Wieczor...Wiosna...
a one nic tylko WWW
Prześlij komentarz