Gdy dostaliśmy się już do modnego warszafskiego lokalu na P (patrz: śpiewająco przeszliśmy bardzo wymagającą selekcję) w środku nie było jeszcze tłumów. Poczęstowaliśmy się winem (zwracając szczególną uwagę na to, by nie popełnić faux pas trzymając kieliszek za nóżkę, a nie czarkę :) i rozpoczęliśmy rekonesans. Chwila poświęcona na obserwację gości pozwoliła nam stwierdzić, że jesteśmy z Łukaszem niemodnie ubrani. Okazało się bowiem, że plotka, iż w tym tygodniu w warszafskich klubach nosi się wyłącznie koszule w paski była prawdą. Nasza koncepcja swobodnej elegancji, czyli T-shirt i marynarka, wyszła w stolicy z mody dokładnie 46 godzin temu. Niestety, newsy ze świata mody dochodzą do Łodzi z 48 godzinnym opóźnieniem ;(
Łukasz stwierdził, że może przynajmniej uda mu się niepozornie wmieszać w tłum foto-reporterów, ale miał problemy techniczne. Gdy dzielnie próbował zainstalować lampę w swoim wypasionym aparacie, mnie i Anetę ustrzelił zawodowiec. Zostaliśmy potraktowani serią błysków i cyknięć niczym z rosyjskiego kałasznikowa. Być może był to osobisty fotograf jednego z uczestników prezentacji, który przybył do Piekarni prosto z Moskwy. W tym czasie Maciek już brylował w kuluarach.
[Poprzednia część przygód]
[Następna i ostatnia część przygód]
14 maja 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarzy:
ciągle te kuluary :)
Ehhh... a tyle sie szykowaliscie! ;) Nawet kiedy o 9.00 nie bylo Was obu w biurze tego dnia ktos skomentowal, ze "pewnie chlopaki sie stroja" ;-)
Na nastepny raz prosze od razu koszule w paski i bez spozniania sie do roboty ;P
tylko że następnym razem koszule w paski będą już pewnie niemodne...
ZAAABEEEZPIEEECZYYYMYYY SIEEEE
bluerank zakupi stroje robicze w rozne wzory na rozne okazje :-)
po prostu trzeba wprowadzić obowiązek subskrybowania rss'ów z jakiegoś warszafka fashion blog :)
Prześlij komentarz