7 listopada 2008

Sabat bluerankówek

Od jakiegoś czasu zaobserwować można niepokojący rytuał mający miejsce w naszym biurze.

Żeńska część ekipy w okolicach pory obiadowej zasiada przy okrągłym kuchennym stole i oddaje się niepokojącym praktykom. Nie są to co prawda tańce nago na grobach (choć pewnie niektóre by chciały), ani praktyki samoumartwiania ciała (choć kto tak naprawdę wie, o co chodzi z tą dietą kopenhaską), jednak i tak męska część ekipy wydaje się być mocno zaniepokojona.

Dziewczyny krążą po kuchni, kroją, tną, szatkują, smarują, myją, podgrzewają, pieką, a to wszystko w oparach parówek z mikrofali. Czynnościom tym towarzyszą szepty, zaklęcia i niepokojące śmichy-chichy. Łukasz twierdzi, że przechodząc obok, udało mu się dostrzec laleczkę prezesa wykonaną z berlinek i leżący obok widelec.

A podobno w Bluerank obrzędów Voodoo nie odprawiamy...

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

i wszystkie nawet dzisiaj byly na czarno :))))

Anonimowy pisze...

autor wpisu powinien uważać o czym (i o kim) pisze, bo my mamy w zapasie jeszcze sporo berlinek... ;>