24 czerwca 2008

Desperados

Księgowa na urlopie, wypłat nie ma, więc nastroje dekadenckie się w firmie szerzą. Dziś na przykład (jeszcze przed pierwszą kawą) Tomek zapytał - jak chcielibyśmy zejść... z tego świata.

Patrycja stwierdziła, że łyknęłaby sobie tabletki, ale Łukasz szybko ją zgasił wykrzykując, że idzie na łatwiznę! Ola w zasadzie go poparła mówiąc, że ona wybrałaby sobie coś extra... może skok ze spadochronem... oczywiście gdyby miała pewność, że spadochron się nie otworzy :) Aneta (gdyby musiała) też wybrałaby pastylki, ale nie musi, bo i tak za każdym razem, gdy tylko wychodzi na jakiś balkon - walczy ze sobą... i z grawitacją, która niezmiennie - od lat - ciągnie ją do parteru.

W pełni profesjonalny pozostał w swoich decyzjach Maciek. Ten zaplanował sobie oberwać w głowę jednym z googlowych serwerów. Ponieważ jednak taki amerykański numer może być trudny do zrealizowania w naszych realiach, plan B dopuszcza użycie serwerów Onetu. Całe zajście traci wówczas na globalu, ale rodzimy engine skutecznie zabija użytkowników, więc szczęśliwe zejście Macieja - gwarantowane!

Necie marzy się spektakularny koniec świata... Gdyby jednak ów świat nie chciał się przypadkiem skończyć razem z nią... idealnym finałem byłaby... hipotermia!

3 komentarze:

Chochlik pisze...

Ja to bym chciała w jakimś wypadku samochodowym, po przekroczeniu prędkości 260 km/h.

Anonimowy pisze...

260 ??? to nie poszalalas za bardzo ;-) trzeba od razu z grubej rury a nie tak niesmialo :)

Chochlik pisze...

Podobno przy większej prędkości nie spostrzegamy, że żegnamy się światem. W sumie to chciałabym mieć tę świadomość...